Samodzielni

Kiedy boli dusza Boli dusza chora. „Boli” smutek, „boli” lęk i niepokój, „boli” gniew, „bolą” niepowodzenia, przeszkody, braki, przykrości, lekceważenie, poczucie braku sensu w życiu, „boli” odrzucenie, brak poczucia bezpieczeństwa, brak akceptacji…  Każdy z nas ma zwykle swój sprawdzony sposób na „ból duszy”. Podobnie jak metodę na ból żołądka.  Kiedy nam ciężko i smutno szukamy kontaktu z kimś bliskim, ktoś inny być może szuka samotności, ktoś może ratować się drzemką, a jeszcze ktoś potrzebuje wysiłku fizycznego. I kiedy po takich metodach „zaradczych” wracamy do równowagi, wszystko jest w porządku; obniżony nastrój wraca do normy. Gorzej się dzieje, kiedy nasze sprawdzone metody zawodzą. Kiedy, pomimo podjętych działań, poczucie cierpienia psychicznego nie ustaje.  Wtedy bardzo wiele zależy od osób z najbliższego otoczenia. Sam chory, pogrążony w bólu i cierpieniu, najczęściej nie ma siły na szukanie pomocy, często nie widzi dla siebie szansy. Trzeba go dostrzec, wskazać pomoc, zgłosić, zaprowadzić do specjalisty. Osoby pogrążone w silnym smutku, bardzo przygnębione, u których długo utrzymuje się stan obniżonego nastroju mogą chorować na depresję.